Pinokio

Pinokio

Pinokio – Carlo Collodi

Pinokio – Rozdział I

Jak to się stało, że majster Wisienka, stolarz, znalazł kawałek drzewa, który płakał i śmiał się jak dziecko.

Był sobie raz … nie, nie król lecz kawał drzewa. Dostał się on do pracowni starego stolarza o imieniu Antonio. Ten ucieszył się na jego widok i postanowił zrobić z niego nogę do stolika. Jakież było jego zdziwienie gdy uderzając w niego siekierą usłyszał piskliwy głosik, skarżący się, że takie uderzenia bolą bardzo. Początkowo zrzucił to na przywidzenia, ale gdy zaczął heblować ten kawałek drzewa i znowu dobiegł go ten sam głosik, tym razem mówiący o tym, że jest łaskotany, osłupiał. Nie miał wątpliwości, że głos dobiega z kawałka drzewa.

Pinokio – Rozdział II

Majster Wisienka ofiarowuje kawałek drzewa swojemu przyjacielowi imieniem Dżeppetto; pragnie on wystrugać cudownego pajaca, który potrafiłby tańczyć, fechtować się i robić karkołomne skoki.

Stolarza odwiedził staruszek imieniem Dżepetto. Okoliczne urwisy przezywały go Mamałygą, co powodowało jego wielki gniew. Antonio zapytał co go sprowadza, a starzec odpowiedział, że nogi. Przychodzi do niego z prośbą. Chciałby wystrugać sobie pajaca, który będzie umiał tańczyć, fechtować i robić skoki. Dzięki temu zarobi on na kawałek chleba i szklaneczkę wina. W tej chwili cienki głos zawołał ?Brawo, Mamałyga?. Dżeppetto oskarżył stolarza o wyzywanie go, czerwieniąc się cały ze złości. Jednak oskarżony zaprzeczał. Z tego powodu doszło między nimi do bójki, po której przyrzekli sobie, że zostaną dozgonnymi przyjaciółmi. Stolarz postanowił podarować przybyłemu kawałek drewna, który go tak przestraszył. Ale ten wyrwał mu się z rąk i spadając obok Dżeppetto zaczął go tłuc po goleniach. Znowu doszło do kłótni i wyzwisk, a skończyło się na ponownej bójce. Po niej staruszkowie pożegnali się, ponownie przyrzekając przyjaźń. Dżeppetto odszedł do domu z kawałkiem drzewa.

Pinokio w formacie pdf, do ściągnięcia na dysk.

Pinokio w formacie pdf, do ściągnięcia na dysk.

Pinokio – Rozdział III

Wróciwszy do domu Dżeppetto przystępuje natychmiast do sporządzenia pajaca i nadaje mu imię Pinokio. Pierwsze psoty pajaca.

Staruszek natychmiast gdy znalazł się w swojej skromnej izdebce, zaczął struganie. Postanowił, że nazwie swojego pajaca Pinokio. Zdziwił się, gdy po wystruganiu oczu wlepiły się one w niego natychmiast. Gdy wystrugał nos, zaczął on natychmiast rosnąć, przybierając monstrualną długość. Nie pomogło skracanie i obcinanie. Gdy wystrugał usta te zaczęły się śmiać z niego i drwić, a na koniec pokazały mu język. Po wystruganiu rąk, złapały one jego perukę i założyły na głowę Pinokia. A gdy pajac miał już nogi, Dżeppetto dostał kopniaka w nos. Gdy pajacyk był już gotowy postawił go na podłodze i nauczył chodzić. Nie był to dobry pomysł, ponieważ Pinokio natychmiast gdy się nauczył tej sztuki, wybiegł z domu i zaczął uciekać. Zatrzymał go dopiero karabinier, tarasując drogę i łapiąc za wielki nos. Dżeppetto był bardzo zdenerwowany i zapowiadał, że policzy się z pajacem, gdy dotrą do domu. Wszyscy wkoło żałowali Pinokia stwierdzając, że starzec to okropny brutal w stosunku do chłopców. Skończyło się na tym, że karabinier zamknął Dżeppetta w więzieniu, uwalniając Pinokia. Stary płakał rzewnie, nie mogąc wydobyć słowa na swoja obronę i żałując, że stworzył takiego urwisa.

Pinokio – Rozdział IV

Przygoda Pinokia z Gadającym Świerszczem, z której widzimy, że niegrzeczne dzieci bardzo nie lubią, gdy je karcą ci, co są od nich mądrzejsi.

Pinokio pędem dotarł do domu. Gdy wszedł do środka i zaryglował drzwi, zobaczył na ścianie wielkiego świerszcza. Był to Świerszcz Gadający. Ostrzegł on pajaca, że chłopcy, którzy buntują się przeciw rodzicom i uciekają z domu, zawsze źle kończą i później żałują swoich czynów. Pinokio stwierdził, że nie zamierza tu zostać i skończyć jak inni chłopcy w szkole, gdzie nie ma nic tylko nudna nauka. Woli biegać po polach i wspinać się po drzewach. Świercz odpowiedział, że postępując w ten sposób stanie się on wielkim osłem. Powinien chociaż wyuczyć się jakiegoś rzemiosła. Pinokio odparł, że jego ulubionym rzemiosłem jest jedzenie, picie, spanie i włóczenie się. Świerszcz odpowiedział, że prowadzi to do szpitala i więzienia. A gdy stwierdził, że żal mu go ponieważ jest pajacem i ma drewnianą zakutą pałę, Pinokio nie wytrzymał. Złapał za młotek i zanim pomyślał co robi uderzył biednego świerszczyka w głowę. Zacykał on ostatni raz i został tak przyklejony do ściany.

Pinokio – Rozdział V

Pinokio jest głodny i szuka jaja, żeby zrobić sobie jajecznicę, ale jajecznica ulatuje mu przez okno.

Pinokio poczuł głód. Najpierw był to apetyt, ale z czasem zmienił się właśnie w wilczy głód. Pomimo usilnych starań i przetrząsania wszelkich zakamarków nie znalazł nic do jedzenia ani przegryzienia. Zaczął żałować, że tak potraktował swojego tatusia. Nie dałby mu on zginać z głodu. Nagle zobaczył coś, co łudząco przypominało kurze jajko. Z radością podniósł przedmiot, który faktycznie był jajkiem. Postanowił jak najszybciej przyrządzić je w rynce. Jednak gdy wszystko było przygotowane i rozbił on skorupkę, zamiast żółtka i białka wyleciało z niego kurczątko. Podziękowało ono za to, że Pinokio oszczędził mu trudu rozbijania skorupki, kazało pozdrowić całą rodzinę i wyfrunęło przez okno. Zrozpaczony Pinokio zaczął płakać i ponownie żałować, że nie ma tu jego tatusia. Gdy uspokoił się trochę, postanowił udać się do wioski i poprosić o jakąś pajdę chleba.

Pinokio – Rozdział VI

Pinokio zasypia z nogami na fajerce z żarem i następnego ranka budzi się z opalonymi stopami.

Na zewnątrz szalała burza. Pinokio przezwyciężył strach i pognał do wioski. Wszyscy jednak spali i drzwi były zaryglowane. Zaczął dzwonić do jednego z domów. W jego oknie ukazał się staruszek, którego pajac poprosił o coś do jedzenia. Starszy pan myślał jednak, że jest on jednym z urwisów, którzy budzą po nocach zacnych mieszkańców i wylał na niego miednicę wody. Pinokio wrócił do domu zziębnięty i przemoczony. Oparł swoje zabłocone stopy na fajerce pełnej rozżarzonych węgli i tak zasnął. Rano okazało się, że jego drewniane nogi zwęgliły się i zmieniły w popiół. Na szczęście do domu wrócił Dżeppetto.

[metaslider id=1923]

Pinokio – Rozdział VII

Dżeppetto wraca do domu i daje pajacowi śniadanie, które biedaczysko przyniósł dla siebie.

Gdy Pinokio usłyszał swojego tatę, rzucił się do drzwi. Nie mógł jednak do nich dotrzeć. Jego stopy były spalone. Tarzał się tylko po ziemi i lamentował. Staruszek myślał, że to jego nowe figle i złościł się, ale gdy dostał się do domu przez okno i zobaczył go z opalonymi nogami wzruszenie wzięło górę. Zaczął go tulić, a pajac opowiadał mu chaotycznie wydarzenia ostatniej nocy. Dżeppetto zrozumiał tylko, że jego pajacyk jest głodny. Wyciągnął trzy gruszki, które przyniósł dla siebie i zaoferował mu je. Pinokio odpowiedział, że zje je tylko gdy obierze mu je ze skórki. Starzec zirytował się lekko i powiedział, żeby nie był taki wybredny, ponieważ nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. Nie pozwolił także wyrzucić ogryzków, po tym jak Pinokio pożarł gruszki. Okazało się, że miał słuszność, ponieważ pajac był nadal głodny i chcąc nie chcąc zjadł również skórki i ogryzki.

Pinokio – Rozdział VIII

Dżeppetto dorabia Pinokiowi nogi i sprzedaje własny kaftan, Żeby mu kupić elementarz.

Pinokio, gdy miał już pełny brzuszek, zaczął lamentować i żałować swoich stóp. Dżeppetto pozwolił mu na to przez pół dnia, nie reagując. Gdy w końcu przemówił do pajacyka, powiedział że nie widzi powodu aby dorabiać mu stopy. Na pewno zaraz czmychnie gdzieś daleko. Pinokio obiecywał, że będzie już grzeczny i nawet pójdzie do szkoły. Staruszek nie chciał mu uwierzyć, ale w końcu dał się przekonać. Szybko dorobił mu brakujące stopy. Pinokio z radości zaczął fikać koziołki i w dowód wdzięczności chciał zaraz iść do szkoły. Brakowało mu tylko ubrania i elementarza. To pierwsze Dżeppetto wykonał z kolorowego papieru a żeby kupić elementarz, sprzedał swój kaftan, chociaż była zima. Pinokio podziękował mu za to, rzucając się na szyję i całując po twarzy.

Pinokio – Rozdział IX

Pinokio sprzedaje elementarz, żeby pójść do teatru marionetek.

Pajacyk raźnie ruszył do szkoły, snując plany o tym, czego to on się tam nie nauczy i czego to on nie kupi swojemu tatusiowi za pieniądze, które zarobi dzięki swoim zdolnościom. Te rozmyślania przerwały mu dźwięki piszczałek dochodzących z oddali. Zaciekawiło go to bardzo. Postanowił udać się tam. Do szkoły pójdzie jutro. Na to zawsze jest czas. Gdy był na miejscu okazało się, że dźwięki dochodziły z teatru marionetek. Tak bardzo chciałby zobaczyć przedstawienie. Wejście jednak kosztowało cztery soldy. Pinokio chciał sprzedać cokolwiek, żeby się tam dostać. Jedyne za co mógł dostać pieniądze to elementarz, którego pozbył się bez wahania.

Pinokio – Rozdział X

Marionetki rozpoznają w Pinokiu swego braciszka i urządzają mu ogromną owacją; ale w najpiękniejszej chwili ukazuje się Ogniojad, dyrektor teatrzyku marionetek, i pajacykowi grozi smutny koniec.

Gdy pajac wszedł do środka przedstawienie już trwało. Na scenie znajdowały się marionetki kłócące się ze sobą, co wywoływało śmiechy widowni. Jednak gdy zobaczyły Pinokia przerwały występ i zaczęły wołać go do siebie mówiąc, że jest ich bratem. Pajacyk nie namyślał się długo. W kilka susów był na scenie a tam otoczyły go marionetki, które pojawiły się zza kulis. Przedstawienie zostało przerwane. Nie podobało się to dyrektorowi, który zaraz zjawił się, żeby sprawdzić co się stało. Pinokio wylądował zawieszony na gwoździu a przedstawienie trwało nadal. Wieczorem, gdy dyrektor przyrządzał sobie na ogniu wielkiego barana, kazał przynieść marionetkom pajaca. Chciał go wrzucić do paleniska, żeby podsycić ogień. Marionetki, chcąc nie chcąc, musiały wykonać polecenie, więc przyniosły biednego Pinokia. Ten krzyczał i lamentował, przywołując swojego tatusia i prosząc o ratunek.

Pinokio – Rozdział XI

Ogniojad kicha i przebacza pajacykowi, który potem ocala od śmierci swego przyjaciela
Arlekina.

Dyrektor Ogniojad, tak się bowiem nazywał, nie był aż tak złym człowiekiem na jakiego wyglądał. Słysząc lamenty pajaca, kichnął potężnie, co było oznaką litowania się w jego przypadku i powiedział, żeby już przestał wrzeszczeć. Nie wrzuci go do ognia. Jego ojciec zapewne byłby zrozpaczony. Ale jakoś musi upiec swojego barana. Zamiast Pinokia spalony zostanie Arlekin, jedna z marionetek. Słysząc te słowa i lamenty biednej, drewnianej lalki, Pinokio zaczął błagać dyrektora, a gdy to nie pomagało stwierdził, że nie może do tego dopuścić i godzi się, żeby spalono jego. W tym momencie dyrektor kichnął kilka razy. Widać było, że jest rozrzewniony. Wziął Pinokia w ramiona i stwierdził, że zje dziś niedopieczonego barana. Wszystkie marionetki zaczęły się radować.

Pinokio – Rozdział XII

Ogniojad daje pajacykowi. pięć złotych monet, żeby je zaniósł swemu tatusiowi, ale Pinokio, obałamucony przez Lisa i Kota, idzie razem z nimi.

Następnego dnia Ogniojad, wzruszony opowiadaniem o tatusiu Pinokia, dał mu pięć złotych cekinów i kazał wracać do domu. Pajacyk pożegnał się ze wszystkimi i ruszył w drogę powrotną, zadowolony z siebie. Po drodze spotkał Lisa z kulawą łapą i ślepego Kota, którzy pomagali sobie nawzajem. Przywitali się oni z Pinokiem. Znali jego imię, co zdziwiło pajaca. Odpowiedzieli mu, że widzieli jego tatusia, w samej kamizelce i całego zziębniętego, stąd doskonale go znają. Pinokio pochwalił się im, że już niedługo będzie mu ciepło, zamierza bowiem mu kupić piękny kaftan a sobie elementarz. W tym momencie pokazał złote monety. Lis wyciągnął niby chorą łapę, a Kot szeroko otworzył niewidome oczy. Zaczęli przekonywać Pinokia, że to przez naukę znajdują się w takim stanie. Pajacyka ostrzegał Kos, siedzący obok, ale nie zdążył za wiele powiedzieć, ponieważ Kot skoczył i schrupał go nawet z piórami. Ruszyli razem w drogę a Lis i Kot zaczęli przekonywać swojego nowego towarzysza, żeby poszedł z nimi do Krainy Głupców, gdzie ze swoich pięciu cekinów będzie mógł zrobić dwa tysiące. Początkowo Pinokio nie chciał o tym słuchać, ale w końcu zaciekawiło go to i poprosił o wyjaśnienie jakim to sposobem mógłby tego dokonać. Lis odpowiedział, ze jest tam szczególne pole, gdzie po zakopaniu monety i podlaniu wodą źródlaną, w ciągu nocy wyrasta drzewo całe obwieszone monetami. Pinokio zauroczony tą wizją zapomniał o tatusiu i postanowił iść z nimi.

Pinokio – Rozdział XIII

Gospoda „Pod Czerwonym Rakiem”.

Pod wieczór dotarli do gospody Pod Czerwonym Cekinem. Kot i Lis zaproponowali, żeby zatrzymać się tutaj, coś zjeść i odpocząć. Narzekali przy tym, że nie mają apetytu i nie mogą nic przełknąć. Zjedli tylko kilka dań składających się z zajęcy, kurek i innych przysmaków. Pinokio natomiast nic nie tknął. Marzył o tym co może się wydarzyć na cudownym polu. Po kolacji gospodarz zaprowadził ich do pokojów. Przykazane miał aby obudzić ich o północy. Musieli bowiem ruszać w dalszą drogę. Karczmarz mrugnął porozumiewawczo do Kota, tak jakby wiedział o co chodzi. Pinokio znalazł się we własnym pokoju i usnął od razu. Śnił o cudownym polu, po którym chodził, a gdy miał już zbierać rosnące tam monety, obudziło go pukanie do drzwi. Była północ. Okazało się, że Kot i Lis ruszyli już dawno. Brat Kota był umierający i musieli do niego spieszyć. Pozostawili Pinokiowi rachunek do zapłacenia, nie chcąc mu robić afrontu, choć bardzo by się on z niego ucieszył. Będą czekali na niego o świcie na Cudownym Polu. Pinokio zapłacił jednego cekina i ruszył w drogę. Wokoło było bardzo ciemno, tak że z trudem znajdował drogę. W pewnym momencie zobaczyła na drzewie żyjątko. Okazało się być cieniem Gadającego Świerszcza. Ostrzegało Pinokia i radziło mu wracać do tatusia, który bardzo martwił się o niego. Nie przekonało go. Pajacyk ruszył dalej przed siebie, omamiony wizją wielkich pieniędzy.

Pinokio – Rozdział XIV

Pinokio spotyka zbójców, ponieważ nie usłuchał dobrych rad Gadającego Świerszcza.

Pewny siebie Pinokio szedł przed siebie nie obawiając się niczego i nie zważając na przestrogi Gadającego Świerszcza. Myślał sobie, że nie boi się nawet zbójców. Przyszło mu zmierzyć się z nimi, ponieważ stanęli oni na jego drodze. Biedny pajac nie wiedząc gdzie ukryć swoje cekiny schował je pod językiem. Początkowo, gdy zbójcy krzyknęli pieniądze albo życie, nie odzywał się tylko gestykulował. Ale gdy zagrozili, że zabija również jego ojca, przerażony krzyknął żeby tego nie robili. Zbójcy od razu zauważyli gdzie ukrył pieniądze. Nie mogli jednak otworzyć jego mocno zaciśniętej buzi. Gdy jeden z nich wyciągnął wielki nóż i nim próbował rozchylić jego wargi, Pinokio szybko złapał go za rękę zębami i odgryzł ją. Zdziwił się, gdy okazała się ona łapą kota. Nie miał jednak czasu się nad tym zastanawiać. Rzucił się do ucieczki. Najpierw schował się wysoko na sośnie. Gdy zbójcy podłożyli pod nią ogień musiał uciekać dalej. Przeskoczył szeroki rów, wypełniony brudną wodą. Ta przeszkoda okazała się za trudna dla przebycia dla goniących go. Obaj wpadli w bagnistą maź. Nie powstrzymało ich to jednak na długo. Po chwili Pinokio znowu zobaczył ścigających go złoczyńców.

Pinokio – Rozdział XV

Zbójcy nadal gonią Pinokia, a dogoniwszy wieszają na gałęzi Wielkiego Dębu.

Zrozpaczony pajac zaczął uciekać w stronę białego domku, który zobaczył w oddali. Gdy zziajany do niego dotarł zaczął pukać i walić w drzwi, błagając żeby go ktoś wpuścił. W oknie pokazała mu się jednak zjawa, mówiąc że wszyscy tutaj umarli. Po tych słowach zniknęła. Dwaj zbójcy dogonili go. Ponieważ nie chciał oddać pieniędzy zadali mu ciosy nożami, które jednak trafiły w twarde drewno i połamały się. W tej sytuacji postanowili go powiesić. Uczynili to wieszając na gałęzi Wielkiego Dębu. Jednak Pinokio wisiał i wisiał, ale nie chciał umierać. Znudzeni zbójcy powiedzieli, że wrócą tu jutro i mają nadzieję zastać go dyndającego z otwartymi ustami. W nocy zerwał się północny wiatr miotając Pinokiem na wszystkie strony i coraz bardziej zaciskając pętlę na jego szyi. W końcu pomyślał on o swoim tatusiu, drgnął parę razy i zesztywniał.

Pinokio – Rozdział XVI

Piękna Dzieweczka o błękitnych włosach każe zdjąć pajaca, kładzie go do łóżka i wzywa trzech lekarzy, żeby dowiedzieć się, czy żyje, czy też umarł.

Gdy Pinokio tak dyndał na wietrze w oknie ukazała się znowu piękna dziewczynka. Była ona wróżką, która mieszkała tu już od z górą tysiąca lat. Ulitowała się ad biednym pajacem. Klasnęła w dłonie i stuknęła, a zaraz potem zjawił się wielki sokół. Rozkazała mu ściągnąć Pinokia i ułożyć na trawie. W mig zostało to uczynione. Okazało się przy tym, że wisielec nie jest całkiem martwy. Po kolejnym klaśnięciu i stuknięciu zjawił się pudel, który kroczył na tylnych łapach jak człowiek, a ubrany był jak stangret. Na imię miał Medor. Wróżka rozkazała mu zaprząc najlepszą karocę i przywieźć leżącego pod Wielkim Dębem pajaca. Po kwadransie Pinokio leżał już na łóżku, a wróżka posłała po najlepszych lekarzy w okolicy. Zaraz przybyli Kruk, Sowa i Gadający Świerszcz. Pierwsi dwaj sprzeczali się ze sobą o to, czy Pinokio żyje jeszcze czy też nie. Gadający Świerszcz, najpierw milczący, w końcu odezwał się i stwierdził, że zna tego pajaca. Jest on nicponiem, hultajem i łazęgą i przez takie zachowanie doprowadzi swojego ojca do śmierci. Pinokio leżący na łóżku nakrył się prześcieradłem, a po chwili dobiegło spod niego ciche chlipanie.

Pinokio – Rozdział XVII

Pinokio zjada kawałek cukru, ale nie chce wziąć na przeczyszczenie; dopiero kiedy widzi grabarzy, którzy przychodzą go zabrać, wypija lekarstwo. Potem kłamie, a za karę wydłuża mu się nos.

Wróżka starała się przekonać Pinokia, który leżał z wysoką gorączką, do wypicia lekarstwa które dla niego przygotowała. Było ono gorzkie, więc pajac bronił się przed tym jak mógł. Obiecał, że uczyni to gdy Wróżka da mu kostkę cukru. Gdy ją otrzymał schrupał ja szybko, ale nie dotrzymał swojej obietnicy. Tak samo zachował się gdy otrzymał kolejną kostkę. W dalszym ciągu nie chciał wypić lekarstwa, wymyślając różne dziwne przeszkody. Nie przekonała go nawet groźba śmierci z powodu wysokiej gorączki, jaką miał. Było mu wszystko jedno. Przekonało go dopiero przybycie czterech czarnych królików niosących trumnę dla niego. Przybyli aby go zabrać, ponieważ zostało mu już tylko kilka minut życia. Pinokio zaczął błagać Wróżkę, żeby dała mu lekarstwo. Wypił je zaraz duszkiem. Króliki nie były zadowolone. Przebyły swoją drogę na darmo. Pinokio zaraz poczuł się lepiej i zaczął figlować po pokoju. Opowiedział Wróżce jak to się stało, że zawisł na Wielkim Dębie. Ale gdy spytała go ona o to czy ma jeszcze cekiny, które chcieli odebrać mu zbójcy skłamał, że je zgubił, choć miał je w kieszeni. Zaraz też jego nos wydłużył się. Działo się tak jeszcze kilkakrotnie, ponieważ kłamał on nadal. W końcu zrobił się tak długi, że Pinokio nie mógł się swobodnie poruszać. Wróżka zaczęła się śmiać z niego, mówiąc że kłamstwo ma zawsze albo krótkie nogi, albo długi nos. Jego należy do tego drugiego rodzaju. Zawstydzony pajac chciał uciekać, ale jego ogromnie długi nos nie pozwolił mu na to.

Pinokio – Rozdział XVIII

Pinokio odnajduje Lisa i Kota, a potem idzie z nimi, żeby zasiać cztery cekiny na Polu Cudów.

Wróżka długo pozwoliła Pinokiowi rozpaczać. W końcu jednak ulitowała się. Klasnęła w dłonie, a do domku wleciało mnóstwo dzięciołów, które szybko doprowadziły jego nos do normalnego stanu. Poinformowała go, że zmierza tu już jego tatuś, który został o wszystkim zawiadomiony. Szczęśliwy Pinokio postanowił wybiec na jego spotkanie. Gdy przebiegał obok Wielkiego Dębu natknął się na Lisa i Kota, którzy przywitali się z nim jak z najlepszym przyjacielem. Opowiedział im szybko o tym co go spotkało w nocy. Zauważył przy tym, że kot kuleje na przednią łapę. Brak mu było całej łapki wraz z pazurami. Zapytał co mu się stało, a Lis odpowiedział szybko, że poświęcił się dla umierającego z głodu Wilka. Odgryzł swoją łapkę i rzucił mu ją, żeby mógł się posilić. Pinokio powiedział, że jest on najzacniejszym z kotów. Lis zapytał, czy ma jeszcze swoje cekiny. Pajac odpowiedział, że tak, choć zostało mu cztery. Dlaczego więc nie zasadził ich jeszcze na polu cudów, pytał dalej Lis. Pinokio odpowiedział, że zrobi to później, teraz czeka na tatusia. Jednak według Lisa, później będzie już za późno. Pole kupił właśnie wielki pan i od jutra nikt nie będzie mógł nic sadzić w tym miejscu. Jedyna szansa to zrobić to teraz. Musi iść z nimi. Pinokio miał w głowie słowa Wróżki, przestrogi Gadającego Świerszcza, ale pomimo to poszedł z Lisem i Kotem. Niedługo dotarli do miasta Chwytajcymbałów, gdzie pełno było różnych zwierząt, pozbawionych tego co miały najcenniejsze. Psy nie miały sierści, pawie ogonów, kury grzebieni itd. Między nimi co jakiś czas przejeżdżała karoca bogacza, w której siedział jakiś Lis lub Sroka. Za miastem było pole, podobne do wszystkich innych. Tutaj Lis kazał Pinokiowi zakopać swoje cekiny, podlać je i przyjść za dwadzieścia minut, a zobaczy tu drzewo obwieszone pieniędzmi. Pajacyk dziękował im bardzo, obiecując nagrodę. Lis odpowiedział, że wystarczy im iż mogli pomóc mu łatwo i bez wysiłku się wzbogacić. Pożegnali się i ruszyli w swoją stronę.

Pinokio – Rozdział XIX

Pinokio, okradziony z cekinów, dostaje jeszcze za karę cztery miesiące więzienia.

Pinokio poczekał w mieście, jak mu się zdawało, dwadzieścia minut. Po tym czasie puścił się pędem na pole, myśląc o tym jak to będzie być bogaczem. Ale na polu nie znalazł żadnego drzewa w miejscu, gdzie zakopał cekiny. Dopiero papuga, śmiejąc się z niego przy tym, wyjaśniła mu, że gdy tylko udał się do miasta, Lis i Kot wrócili na pole, wykopali pieniądze i popędzili przed siebie jak wicher. Pinokio rozkopał ziemię w miejscu gdzie zakopane były cekiny, ale nic nie znalazł. Ruszył więc do miasta i złożył skargę na Lisa i Kota przed sędzią Gorylem. Wyrok był bardzo surowy. Pinokia wtrącono do więzienia. Przesiedział tam cztery miesiące i siedziałby o wiele dłużej gdyby nie uroczystości, jakie zorganizowano w mieście z okazji zwycięstwa panującego Cesarza nad jego wrogami. Postanowiono wypuścić z tej okazji wszystkich rzezimieszków z więzienia.

Pinokio – Rozdział XX

Wypuszczony z więzienia Pinokio chce wrócić do domu Wróżki, ale po drodze spotyka okropnego węża, a potem wpada w paści.

Pinokio był szczęśliwy. Znowu był na wolności. Postanowił udać się do domku Wróżki, mając nadzieję, że tatuś czeka tam na niego. Wyrzekał sobie, że był takim niedobrym chłopcem. Ale teraz się zmieni. Teraz wie, że takich chłopców nie czeka nic dobrego. Przekonał się o tym na własnej skórze. Pędził więc drogą nie zważając na błoto, które zalegało ja całą po silnych opadach. Nagle stanął i cofnął się szybko. Na drodze leżał wielki wąż z czerwonymi oczami i dymiącym ogonem. Tarasował przejście i nie chciał się ruszyć. Pinokio czekał jedną godzinę, czekał nawet trzy, ale nic się nie zmieniło. W końcu podszedł do węża i zapytał, czy nie mógłby on się nieco przesunąć, tak żeby Pinokio mógł przejść. Nie było reakcji. Wąż znieruchomiał jeszcze bardziej, ale gdy pajac próbował go przeskoczyć zerwał się jak sprężyna. Przestraszony pajacyk wywrócił się i wpadł głową w błoto, wywijając nogami. Ta sytuacja wywołała salwy śmiechu u Węża. Śmiał się tak długo i mocno, że aż pękła mu żyłka w piersi i umarł. Pinokio mógł ruszać dalej. Po drodze dopadł go głód. Gdy chciał uszczknąć trochę winogron z winnicy, zbaczając z drogi, poczuł jak na jego nodze zaciskają się paści. Wpadł w sidła.

Pinokio – Rozdział XXI

Pinokio zostaje schwytany przez wieśniaka, który go zmusza, żeby pilnował kurnika jako pies łańcuchowy.

Pinokio długo płakał i wzywał pomocy, ale nikt się nie zjawiał. Wieczorem pajacyk zobaczył przelatującego Robaczka Świętojańskiego. Prosił go żeby mu pomógł, ale ten uświadomił mu tylko, że znalazł się tutaj ponieważ chciał przywłaszczyć sobie cudzą własność. Zaraz potem zjawił się właściciel pola, który oskarżał go o to, że kradnie jego kury. Pinokio tłumaczył, że chciał tylko zjeść trochę winogron, ale to tylko pogorszyło jego sytuację. Właściciel złapał go za kark i zabrał ze sobą do zagrody. Tam zastąpił on psa łańcuchowego, który właśnie zdechł. Na jego szyi znalazła się obroża przytwierdzona łańcuchem do muru. Pinokio został sam cierpiąc z głodu i zimna, a najbardziej z powodu własnej głupoty. Gdyby był grzecznym chłopcem i został przy tatusiu nie spotkałoby go to wszystko. Zrozpaczony wszedł do budy i usnął.

Pinokio – Rozdział XXII

Pinokio wykrywa złodziei i w nagrodę zostaje wypuszczony na wolność.

Około północy obudziły go jakieś szmery i szepty. Okazało się, że na podwórzu zjawiły się kuny. Jedna z nich podeszła do budy, w której spał i zawołała cicho: Melampo. Pinokio odpowiedział, że nie jest nim. Zdechł on dzisiaj rano i on go zastępuje. Okazało się, że kuny miały z nim umowę. Raz w tygodniu oddawały mu jedną kurę, a same zabierały siedem. Stary pies udawał za to, że nic nie słyszy. Kuny, myśląc że dogadały się również z Pinokiem, cicho zakradły się do kurnika. Zdziwiły się jednak, ponieważ gdy tylko się tam znalazły pajac zatrzasnął drwi i zablokował je wielkim kamieniem. Później zaczął ujadać jak typowy pies, budząc właściciela. Szybko był on na dole. Schwytał złodziei pakując kuny do worka i obiecując, że skończą jako potrawka w oberży. Pinokio opowiedział mu jak to się stało, że udało mu się je złapać, nie wspominając o ich układzie ze starym psem. W nagrodę pajacyk został uwolniony i mógł swobodnie udać się do domu.

Pinokio – Rozdział XXIII

Pinokio opłakuje śmierć pięknej Dzieweczki o błękitnych włosach, potem znajduje Gołębia, który przenosi go na brzeg morza; tam rzuca się w wodę, aby ratować swojego tatusia Dżeppetta.

Będąc wolny Pinokio pognał w stronę domku Wróżki. Nie znalazł go jednak na polance, na której się on przedtem znajdował. Zamiast niego zobaczył tylko marmurową płytę, na której widniał napis:

TU LEŻY
DZIEWECZKA O BŁĘKITNYCH WŁOSACH,
ZMARŁA Z ŻALU
PO STRACIE BRACISZKA PINOKIA,
KTÓRY JĄ OPUŚCIŁ

Pinokio zaczął rozpaczać i lamentować. Czynił tak przez całą noc i następny dzień. Jego płacz usłyszał przelatujący wysoko Gołąb – garłacz. Spytał go, czy nie zna przypadkiem pajacyka o imieniu Pinokio. Odpowiedział, że to on nim jest. Okazało się, że Gołąb zna jego tatusia. Zostawił go nad brzegiem morza. Zamierza on bowiem szukać swojego zaginionego synka w Nowym Świecie. Właśnie struga sobie czółenko aby się tam dostać. Pinokio ucieszył się, że jego tatuś żyje. Żałował tylko iż nie ma skrzydeł, tak jak ptak. Mógłby tam polecieć. Gołąb zaproponował mu, że może się tam dostać na jego grzbiecie. Ruszyli natychmiast. Do przebycia mieli tysiąc mil, więc droga zajęła im cały dzień i noc. Zatrzymali się tylko na chwilę w opuszczonym gołębniku, gdzie Pinokio napchał się wyką, której nie cierpiał. Teraz jednak nie wybrzydzał. Głód przekonał go, że jest ona smaczna. Rankiem byli na brzegu morza. Tam tłum ludzi wpatrywał się w fale. Jeden z gapiów powiedział pajacowi, że jeden biedny tatuś próbuje wypłynąć w morze, ale fale są wysokie i jest to niebezpieczne. Pinokio w końcu dostrzegł małą łupinkę miotaną przez fale, a na niej jego tatusia. Stanął na cyplu i zaczął do niego machać. Dżeppetto zobaczył go również, ale nie mógł zawrócić. W pewnej chwili łódka została wywrócona i zniknęła pod wodą. Nikt nie wypłynął. Pajacyk nie czekając na nic rzucił się do wody na ratunek. Pływał doskonale ponieważ był z drewna. Po jakimś jednak czasie zniknął wśród fal, a zgromadzeni zaczęli rozchodzić się do domów, mrucząc pod nosem modlitwę.

Pinokio – Rozdział XXIV

Pinokio przybywa na Wyspę Pracowitych Pszczół i odnajduje Wróżkę.

Pinokio płynął całą noc wśród burzy, ale nie znalazł swojego tatusia. Rano ogromne fale wyrzuciły go na brzeg wyspy. Burza skończyła się. Morze stało się spokojne lecz pajac nie mógł nigdzie dostrzec łódeczki Dżeppetta. Zastanawiał się co to za wyspa i czy mieszkają na niej kulturalni ludzie, którzy nie wieszają chłopców na gałęziach. Zaraz potem zobaczył przepływającego obok Delfina. Powiedział mu on, że niedaleko znajduje się mieścina, w której spotka on ludzi. Pinokio zapytał go jeszcze czy nie widział gdzieś łódeczki jego tatusia oraz jego samego. Delfin stwierdził, że podczas takiej burzy jaka szalała tej nocy poszła ona na pewno na dno, a tatusia połkną wielki rekin, który ostatnio sieje postrach na tych wodach. Pinokio przestraszył się tego co usłyszał. Pożegnał się szybko i pobiegł w stronę miasta. Dotarł tam w pół godziny. Od razu stwierdził, że to miejsce nie dla niego. Wszyscy byli zajęci pracą i nie mieli czasu na nic innego. Zastanawiał się jak zdobyć pożywienie. Mógł o nie żebrać, ale tatuś zawsze powtarzał mu że powinni to robić tylko starzy i chorzy, albo poprosić o jakąś pracę. Obok przechodzili zapracowani ludzie. Jeden ciągnął wózek z węglem inny worki z cementem. Wszystkich zaczepiał Pinokio prosząc o choćby sobola na coś do jedzenia. Wszyscy chętnie ofiarowali mu nawet więcej, pod warunkiem że im pomoże. Nie chciał się on jednak na to zgodzić. W końcu jednak głód przemógł jego opór. Gdy przechodząca kobieta, niosąca konewki z wodą najpierw dała mu się napić, a następnie zaproponował za zaniesienie jednej jedzenie i słodycze, nie mógł się już oprzeć. Z wysiłkiem zaniósł konewkę do jej domku. Ona w zamian poczęstowała go pysznym jedzeniem. Gdy na koniec okazało się jeszcze, że jest to Wróżka, za którą wylał tyle łez, Pinokio był bardzo uradowany. Padł jej do nóg ciesząc się z tego spotkania.

Pinokio – Rozdział XXV

Pinokio przyrzeka Wróżce, że będzie posłuszny i że będzie się uczył. Sprzykrzyło mu się być pajacem i chce zostać grzecznym chłopcem.

Pinokio był tak uradowany z tego spotkania, że zaczął obiecywać Wróżce poprawę. Nie chciał już dłużej być niegrzecznym pajacem, chciałby stać się chłopcem. Wróżka odpowiedziała mu, że może nim zostać tylko jeżeli się poprawi. Pajacyk przyrzekł jej to solennie. Ponieważ Wróżka nie była już małą dziewczynką, tylko dojrzałą kobietą, zaczął ją nazywać mamą. Zawsze chciał mieć mamę. Martwił się tylko, że może już nie zobaczyć swojego tatusia. Rozweselił się nieco, gdy Wróżka powiedziała, że jest pewna iż jeszcze go zobaczy.
Wróżka zgodziła się zostać jego mamą. Widząc jak rozpacza po jej śmierci zrozumiała, że ma on dobre serce i może zostać grzecznym chłopcem. Jako swoją mamę ma on ją jednak we wszystkim słuchać. Od jutra pójdzie do szkoły, a później musi wybrać sobie zajęcie i uczyć się zawodu. Pajacowi zrzedła mina. Zaczął mruczeć pod nosem niezadowolony, ale gdy Wróżka powiedziała, że tylko tak może zostać chłopcem, postanowił się jej podporządkować.

Pinokio – Rozdział XXVI

Pinokio idzie ze swoimi kolegami szkolnymi nad brzeg morza, żeby zobaczyć straszliwego rekina.

Następnego dnia Pinokio udał się do miejskiej szkoły. Nie miał tam lekko, ponieważ wszyscy naśmiewali się z niego i dokuczali mu. Zmieniło się to dopiero gdy jeden z urwisów dostał kopniaka w goleń, a drugi kuksańca w brzuch. Drewniane ręce i nogi pomogły Pinokiowi w tym przypadku i dzięki nim zdobył sobie ogólny szacunek.
Pinokio uczył się pilnie i był chwalony przez nauczycieli. Zarówno oni jak i jego mama ostrzegali go żeby tego nie zmieniał i nie zadawał się ze szkolnymi urwisami. Odpowiadał, że ma on już swój rozum i nic takiego mu nie grozi. Któregoś jednak dnia idąc do szkoły spotkał ich na drodze. Powiedzieli mu, że idą na wybrzeże zobaczyć wielkiego rekina, który się tam pojawił. Pinokio powinien iść z nimi, a do szkoły pójdą jutro. Pajacyk wahał się. Ale była to ryba, którą widziano gdy utonął jego tatuś. Musi tam pobiec, a później pójdzie do szkoły. Wszyscy puścili się pędem, a na ich czele gnał Pinokio.

Pinokio – Rozdział XXVII

Wielka bitwa Pinokia z kolegami, z których jeden zostaje ranny. Karabinierzy aresztują Pinokia.

Nad brzegiem okazało się, że nie ma żadnego rekina. Morze było spokojne i gładkie. Pinokio zrozumiał, że koledzy oszukali go, tym bardziej że naśmiewali się z niego teraz. Pajac zapytał ich po co to zrobili. Odpowiedzieli, że po to aby odciągnąć go od szkoły. Ciągle tylko uczy się i zakuwa, a przez to oni są traktowani przez nauczycieli jak ktoś gorszy. A wcale nie chcą być. Rozmowa przerodziła się w kłótnię, a później w ogólną bójkę. Pinokio radził sobie całkiem dobrze, zadając ciosy swoimi drewnianymi nogami. Chłopcy zaczęli w niego rzucać czym tylko mogli. Najlepszymi pociskami okazały się książki szkolne. W pewnej chwili jeden z nich wyciągnął Traktat o arytmetyce, jak można sobie wyobrazić, ciężki bardzo, ale zamiast trafić nim Pinokia, trafił w czoło swojego kolegę. Ten padł zaraz na piasek jęcząc z bólu. Przeraziło to pozostałych i po chwili nie było po nich śladu. Pozostał tylko pajacyk starając się ocucić oszołomionego kolegę. Żałował swoich postępków i tego, że pomimo ostrzeżeń ze strony nauczycieli i mamusi, posłuchał złych doradców.
W tej chwili na plaży zjawili się Karabinierzy. Wypytali Pinokia o wszystko i stwierdzili, że to on jest winny. Stanęli pomiędzy nim i kazali mu iść przed siebie, prowadząc go do miasteczka. W pewnym momencie zawiał wiatr i strącił z głowy jego czapeczkę. Karabinierzy pozwolili mu podejść i podnieść ją. Pinokio nie wrócił już do nich. Puścił się pędem w stronę morza, a za nim spuszczony przez Karabinierów buldog.

Pinokio – Rozdział XXVIII

Pinokio jest w niebezpieczeństwie ? ma zostać usmażony na patelni jako ryba.

Buldog już prawie dopadał pajaca. Ale równie blisko było może. Pinokio dał wielkiego susa i wpadł do wody. To samo stało się z psem. Nie umiał on jednak pływać i zaczął błagać Pinokia żeby go uratował. Obiecał, że w zamian da mu spokój. Pajac uratował go, wyciągając na brzeg. Buldog oświadczył, że kiedyś mu się odwdzięczy. Pinokio nie wierzył mu jednak do końca i popłynął wzdłuż brzegu, szukając bezpiecznego miejsca żeby wyjść na ląd. W pewnej jednak chwili dostał się do sieci, które wyciągał z wody przebrzydły, zielony rybak. Razem z innymi rybami trafił on do jaskini, w której rybak miał zamiar przyrządzić i zjeść to co właśnie złapał. Bardzo się zdziwił widząc pajaca, nigdy nie widział bowiem takiej ryby. Chętnie jej skosztuje. Nie pomogły zapewnienia Pinokia, że wcale nie jest rybą. Trafił do szaflika wraz z innymi rybami. Rybak rozpoczął właśnie smażenie. Obtaczał każdą rybę w mace i rzucał na rozgrzaną patelnię, na której skwierczał tłuszcz. Stało się tak również z Pinokiem. Obtoczony dokładnie w mące wyglądał jak gipsowa figurka. Pomyślał, że ta okropna śmierć to kara za jego zachowanie.

Pinokio – Rozdział XXIX

Pinokio wraca do Wróżki, która przyrzeka mu, że nazajutrz nie będzie już pajacem, tylko zmieni się w chłopczyka. Wielkie śniadanie z białą kawą dla uczczenia tego zdarzenia.

Gdy rybak miał już rzucać Pinokia na patelnię, do jaskini wpadł pies Alidor, zwabiony tam zapachem smażonej ryby. Widząc go pajac zaczął błagać o ratunek. W pierwszej chwili pies zdziwił się, że omączona kukła przemawia do niego głosem jego przyjaciela Pinokia, ale już po chwili miał go w zębach i gnał w stronę miasta nie zważając na krzyki rybaka. Gdy byli już bezpieczni Alidor postawił Pinokia. Ten dziękował mu szczęśliwy. Pies odparł, że tylko mu się odwdzięczył i ruszył do domu. Idąc do miasta pajacyk wstąpił do chatki rybaków. Okazało się, że jego kolega szkolny nie był bardzo ranny i jest już w domu. Staruszek niepochlebnie wypowiadał się o sprawcy, niejakim Pinokiu. Nicponiu, urwisie i włóczędze. Pajac odpowiadał na to, że wszystko to jest nieprawdą. Pinokio był uczciwym, posłusznym i kochającym chłopcem. Za każdym jednak razem, gdy wypowiadał kłamstwo jego nos wydłużał się. Dopiero gdy przyznał on rację rybakowi, jego nos wrócił do normalnych rozmiarów. Staruszek pożyczył mu worek, który ubrał jak koszulę i ruszył do miasta. Był pełen obaw. Nie wiedział, czy po tym nowym wybryku, Wróżka przyjmie go do siebie. Gdy stanął przed bramą domu była już noc. Długo wahał się czy zapukać. Gdy się odważył, na najwyższym piętrze ukazał się ślimak. Gdy dowiedział się kim on jest, kazał mu czekać, mówiąc że ślimaki nigdy się nie spieszą. Noc była zimna i deszczowa, więc po kilku godzinach czekania Pinokiowi skończyła się cierpliwość. Zaczął walić w bramę, żądając żeby go wpuszczono. Zaczął nawet kopać w bramę, gdyż kołatka zamieniła się w śliskiego węgorza, który uciekł. Kopał tak silnie, że jego noga utkwiła w drzwiach i tak pozostała do świtu. Wtedy to brama otworzyła się pokazał się w niej zziajany ślimak. Śmiał się z niego, ale obiecał mu, że dostarczy dla niego śniadanie. Po kilku godzinach zjawił się z taca pełną jadła, ale okazało się ono sztuczne. Tego było już za wiele dla biednego pajaca. Osunął się na ziemię zemdlony. Gdy się ocknął, leżał w łóżku a nad nim pochylała się Wróżka. Zganiła go za jego wybryki i powiedziała, że przebacza mu ostatni raz. Pinokio jak zawsze przyrzekł poprawę, ale tym razem dotrzymał słowa. Na koniec roku był najlepszym i najgrzeczniejszym uczniem. W nagrodę Wróżka obiecała mu, że od jutra stanie się chłopcem. Z tej okazji planowano wydać wielkie przyjęcie.

Pinokio – Rozdział XXX

Pinokio, zamiast stać się chłopcem, ucieka potajemnie ze swoim przyjacielem Knotem do Krainy Zabawek.

Pinokio chciał zaprosić swoich wszystkich przyjaciół. W tym celu udał się do miasta, obiecując Wróżce że za godzinę będzie spowrotem. Dobra Wróżka upominała go, żeby dotrzymał słowa, bo w innym razie nie wyjdzie mu to na dobre. Pinokio odpowiedział, że wie już dobrze czym się kończy nieposłuszeństwo i na pewno dotrzyma słowa. W godzinę zaprosił wszystkich, oprócz swojego najlepszego kolegi Knota, którego nie mógł nigdzie znaleźć. Bardzo go lubił, choć był on największym urwisem w szkole. Gdy go w końcu znalazł ukrytego na strychu w domu jakiegoś wieśniaka, okazało się że ucieka on z domu do krainy, która jest rajem dla próżniaków. Była to Kraina Zabawek. Nie było tam szkół, nauczycieli i nauki, a jedynie zabawa od rana do wieczora. Pinokiowi podobała się ta kraina. Nie dawał się jednak namówić na wyjazd. Obiecał Wróżce, że będzie wzorowym chłopcem i przed zmrokiem wróci do domu. Jednak im bardziej Knot namawiał go na wyjazd, tym bardziej słabła jego wola dotrzymania przyrzeczenia. Wprawdzie pożegnał się z przyjacielem i zrobił parę kroków w stronę domu, ale nie odszedł, stale wypytując Knota o ten kraj. Robił to tak długo, aż zjawił się wóz, który miał zabrać przyjaciela do tej krainy. Pinokio po raz kolejny wypytywał się o to miejsce, a gdy kolega opowiadał mu o jego zaletach, pajacyk w myślach powtarzał sobie: cóż to za piękny kraj.

Pinokio – Rozdział XXXI

Po pięciu miesiącach życia w raju próżniaków Pinokia spotyka bardzo przykra niespodzianka…

Wóz podjechał cicho, ponieważ koła owinięte miał pakułami. Ciągnęło go dwanaście par osłów, które zamiast być podkute, na nogach miały ludzkie buty. Powoził nim okrągły jak kula woźnica. Uprzejmie zaprosił on Knota, żeby jechał z nimi. Ponieważ nie było już miejsca, w pojeździe znajdowało się mnóstwo chłopców, wsiadł on na dyszel. Gdy woźnica zapytał się Pinokia, czy jedzie on z nimi, ten odparł że nie. Musi wracać do swojej dobrej Wróżki i być grzecznym chłopcem. Jednak gdy wszystkie dzieci zaczęły namawiać go żeby jechał z nimi, zapowiadając świetną zabawę, zgodził się. Postanowił, że podróż odbędzie na grzbiecie jednego z osiołków. Ale gdy próbował na niego wsiąść odepchnął on go uderzając pajacyka głową. Woźnica podszedł do niego i udając, że go całuje odgryzł mu kawałek ucha. Teraz Pinokio nie miał już problemów i szybko wskoczył na jego grzbiet. Po drodze usłyszał cichy głos, który przestrzegał go przed tym co robi, nazywając zakutą pałą. Mówił również, że tak jak on pożałuje już tego uczynku niebawem. Ze zdumieniem Pinokio zauważył, że głos dobiega od osła, na którym jechał. Z jego oczu płynęły łzy. Gdy powiedział o tym woźnicy, ten kazał mu nie przejmować się tym i jechać dalej. Tak też uczynił.
Rankiem dotarli do Krainy Zabawek. Była ona niepodobna do żadnego innego kraju. Pełno w nim było chłopców od ośmiu do czternastu lat. Wszyscy bawili się i figlowali, a zgiełk jaki czynili był nie do zniesienia. Nie przeszkadzało to jednak chłopcom, którzy właśnie przyjechali. Rzucili się oni w wir zabaw i figli, od razu zaprzyjaźniając ze wszystkimi. Tak minęło im pięć miesięcy. Czasami, gdy Pinokio spotykał Knota, dziękował mu za to, że przekonał go do wyjazdu. Któregoś jednak ranka spotkała go niemiła niespodzianka.

Pinokio – Rozdział XXXII

Pajacowi wyrastają ośle uszy, po czym cały zmienia się w prawdziwego osła i zaczyna ryczeć.

Drapiąc się rano po głowie zauważył, że jego uszy wydłużyły się. Gdy sprawdził swoje odbicie w miednicy z wodą, okazało się że wyrosły mu ośle uszy. I im bardziej rozpaczał i lamentował, tym dłuższe się one stawały. Dopiero Świstak, mieszkający piętro wyżej, wyjaśnił mu że ma oślą gorączkę i za parę godzin zmieni się w prawdziwego osła. Takiego samego jak te, które wożą kapustę i inne rzeczy na targ. To czeka wszystkich chłopców, którzy spędzają czas na próżniactwie, zamiast nauce i pracy. Pinokio stwierdził, że to nie jego wina. Do wszystkiego namówił go Knot. Jego rozmówca stwierdził, że nie należy słuchać fałszywych przyjaciół. Oni nigdy nie są dobrymi doradcami. Pajacyk zaczął szukać swojego, jak się okazało, fałszywego przyjaciela zakrywając swoje uszy wełnianą czapką, ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Okazało się, ze siedzi on zamknięty w domu. Na uszy naciągniętą miał wełnianą czapkę, zupełnie tak jak pajac. Początkowo nie chcieli się przyznać, że mają problem z uszami. Ale w końcu postanowili je sobie pokazać jednocześnie. Gdy ściągnęli czapki zamiast, jak to by się mogło wydawać, rozpaczać, zaczęli wygłupiać się i śmiać. Robili to do momentu aż Knot stwierdził z przerażeniem, że nie może utrzymać się na nogach. To samo zaczęło się dziać z Pinokiem. Po chwili obaj zamienili się w osły. Wyrosły im ogony, a zamiast lamentów i płaczu słychać było tylko ośle ryczenie i-aa, i-aa. A już po chwili do drzwi zapukał woźnica, który przywiózł ich do tej krainy.

Pinokio – Rozdział XXXIII

Pinokia, który stał się prawdziwym osłem, prowadzą na targ, gdzie kupuje go dyrektor cyrku z zamiarem nauczenia go tańców i skoków przez kółko; pewnego jednak wieczoru osioł okulał i dyrektor odsprzedaje go na skórę do obicia bębna.

Woźnica wyważył drzwi kopniakiem i przywitał się z dwoma stojącymi wewnątrz osłami. Szybko je wyczesał, nałożył uprząż i zaprowadził na targ. Tam szybko je sprzedał. Knut trafił do pewnego wieśniaka, a Pinokia kupił dyrektor cyrku. Tym właśnie zajmował się mały, okrągły woźnica. Wabił próżniaków, a gdy w wyniku ciągłych zabaw i braku nauki stawali się oni prawdziwymi osłami, sprzedawał je na targu. Tym sposobem był już milionerem.
W cyrku pajacyk trafił do stajni, gdzie dostał najpierw sieczki, a później siana. Nie chciał go jednak jeść, co rozzłościło dyrektora. Potraktował on biednego Pinokia batem, w ten sposób starając się go zachęcić do jedzenia. Ale wywołało to tylko jego beczenie. Jednak głód doskwierał mu coraz większy. Spróbował siana. Nie był to makaron po neapolitańsku, ale nie był też najgorszy. Przez całą noc zjadł wszystko co było w korycie. Rankiem zjawił się dyrektor i zapowiedział, że czeka go ciężka praca. Ma stać się osłem cyrkowym i ma nauczyć się robić różne sztuczki. Zajęło im to trzy miesiące wielkiego wysiłku, wielu razów i narzekań. W końcu jednak nadszedł czas premiery. Pinokio miał wystąpić na arenie. W dzień występu widownia była pełna. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na pokaz Pinokia. Najpierw zapowiedział go dyrektor, opowiadając o tym jak musiał się namęczyć żeby wytresować to dzikie zwierzę. Później pajacyk zaczął swoje popisy. W pewnym momencie, w loży, zauważył wielką damę. Szybko rozpoznał, że jest to jego Wróżka. Chciał głośno dać jej znać, że to on, Pinokio, ale z jego pyska wydobyło się jedynie głośne ryczenie. Dyrektor skarcił go za to, a gdy osiołek spojrzał na lożę po raz drugi, nikogo już tam nie było. Musiał teraz skakać przez kółko, ale nie szło mu to za dobrze. Cały czas myślał o Wróżce, a potok łez płynął mu z oczu. Skończyło się na tym, że przy skoku uszkodził jedną z nóg. Weterynarz, który go zbadał, stwierdził że już zawsze będzie kulał. Dyrektor nie potrzebował takiego osła. Kazał więc chłopcu stajennemu sprzedać go na targu. Szybko znalazł się kupiec, który potrzebował osła dla jego skóry. Zamierzał zrobić z niej bowiem bęben. Zaprowadził biednego Pinokia nad morze, uwiązał mu do szyi kamień, a do nogi długi sznur. Po takim przygotowaniu wepchnął go do wody. Pinokio zaraz poszedł na dno a mężczyzna spokojnie czekał aż się utopi, trzymając w ręce koniec sznura.

Pinokio – Rozdział XXXIV

Pinokio, wrzucony do morza i ogryziony przez ryby, staje się znowu pajacem, takim jak dawniej, ale kiedy płynie, żeby się ocalić, zostaje, połknięty przez straszliwego rekina.

Po pięćdziesięciu minutach kupiec zaczął ciągnąć za sznur, spodziewając się zobaczyć utopionego osiołka. Zdziwił się jednak bardzo i zdenerwował, gdy na końcu sznura zobaczył pajaca. Zaczął go wypytywać skąd się wziął i jak zamienił się z osła w pajaca. Pinokio opowiedział mu szybko swoją historię i stwierdził, że to prawdopodobnie działanie wody morskiej tak go odmieniło. Morze lubi płatać takie figle. Później jednak powiedział mu, że to Wróżka go uratowała. Wróżka była jego mamusią i gdy tylko działa mu się wielka krzywda, zawsze przychodziła mu z pomocą. Tym razem przysłał wiele ryb, które ogryzły z niego powłokę martwego osła. Tym sposobem kupiec wyciągnął na powierzchnię żywego pajaca. Kończąc opowieść Pinokio skoczył do wody i zadowolony odpłynął od swojego prześladowcy, śmiejąc się i żegnając z nim wesoło. Gdy tak płynął zobaczył na morzu skałę. Nie była to normalna skała. Wyglądała jakby wykonana była z białego marmuru. Na tej skale stała błękitna kózka, która przywoływała go do siebie. Pinokio z zapałem zaczął płynąć w tamtą stronę. Gdy był już blisko z wody wynurzył się łeb morskiego potwora. Był to wielki rekin, który wyrządził już wiele zniszczeń w okolicy. Pinokio zaczął płynąć najszybciej jak mógł, starając się uniknąć połknięcia, ale nie zdołał. Po chwili znalazł się w cielsku wielkiej ryby wraz z przypadkowym tuńczykiem. Ryba była pogodzona ze swoim losem i spokojnie oczekiwała na strawienie, ale Pinokio chciał się wydostać. W pewnej chwili wydało mu się, że w oddali widzi jakieś nikłe światełko. Pożegnał się z towarzyszem niedoli i ruszył w tamtą stronę, mając nadzieję znaleźć kogoś, kto będzie mógł mu pomóc.

Pinokio – Rozdział XXXV

Pinokio odnajduje w cielsku rekina… kogóż to odnajduje? Przeczytajcie ten rozdział, a dowiecie się.

Pinokio skierował swoje kroki w stronę światełka. Gdy zbliżył się na niewielką odległość zauważył, że światełko to pochodzi od świecy stojącej na ustawionym tu stoliku. Zdziwił się jeszcze bardziej, ale też i ogromnie ucieszył gdy obok zobaczył siwego staruszka. Od razu rozpoznał w nim swojego tatusia. Rzucił mu się na szyję, ściskając najmocniej jak tylko mógł. Później jednym tchem zaczął mu opowiadać swoje przygody, począwszy od dnia gdy wybrał się do szkoły i opuścił Dżeppetta.
Staruszek spędził już w cielsku rekina dwa lata. Widział swojego synka na plaży, gdy jego łódeczka tonęła, ale nie mógł nic zrobić. Później pojawiła się ta wielka ryba i połknęła go. Na szczęście tego samego dnia połknęła również statek handlowy z całym ładunkiem. Dzięki temu Dżeppetto mógł przeżyć tutaj tak długo. Ale teraz zapasy się skończyły. Światło daje im ostatnia świeca i niedługo będą siedzieć w ciemności. Pinokio stwierdził, że nie mają na co czekać muszą uciekać. Wyskoczą z rekina przez paszczę i odpłyną. Dżeppetto nie umiał jednak pływać i nie bardzo wierzył w zapewnienia pajaca, że doniesie on go do brzegu na swoich plecach. Jednak poszedł za swoim synkiem, który skierował kroki w stronę gardzieli potwora. Rekin spał właśnie jak zabity z otwartą paszczą, ponieważ był już stary i miał astmę oraz palpitację serca. Jednak w momencie gdy byli już obok języka, długiego i szerokiego jak aleja ogrodowa, ryba kichnęła potężnie. Pinokio i Dżeppetto zostali odrzuceni spowrotem do brzucha. Jednak pajacyk nie poddał się. Złapał tatusia za rękę i zaczął pokonywać drogę po raz kolejny. Tym razem szczęśliwie minęli zęby potwora i rzucili się do wody. Pinokio trzymał swojego tatusia na plecach i pewny siebie zaczął płynąć, pozostawiając za sobą ciągle śpiącego rekina.

Pinokio – Rozdział XXXVI

Pinokio w końcu przestaje być pajacem i zmienia się w chłopca.

Pinokio długo płynął niosąc swojego tatusia na plecach. W końcu jednak siły zaczęły go opuszczać a brzegu nie było nigdzie widać. Gdy opuściły go całkiem, zawołał do Dżepetta aby go ratował. Gdy mieli już iść na dno usłyszeli obok siebie głos. Był to Tuńczyk, towarzysz Pinokia z cielska rekina. Za jego przykładem uciekł stamtąd tak jak oni. Szybko wsiedli na jego grzbiet i niedługo potem wylądowali na brzegu. Pinokio pożegnał się z rybą całując ją i mówiąc, że będzie jej dozgonnie wdzięczny. Potem ruszyli powolutku na poszukiwanie kogoś, kto da im jakąś kromkę chleba i trochę słomy aby mogli się przespać. Po drodze spotkali Kota i Lisa, którzy popadli w skrajną biedę. Kot naprawdę oślepł, a Lis musiał sprzedać swój ogon. Błagali Pinokia o pomoc, ale on stwierdził, że nie nabiorą go więcej i zasłużyli sobie na taki los. Nie zważając więcej na ich błagania ruszyli dalej. Niedługo potem doszli do samotnej chatki ze słomy. Gdy zapukali, głos z wewnątrz powiedział im żeby weszli. Gospodarzem okazał się Gadający Świerszcz, który przypomniał Pinokiowi krzywdy jakie ten mu wyrządził. Pajacyk przyznał mu rację i żałował swoich uczynków. Okazało się, że chatkę tą Świerszcz dostał od błękitnej kózki, która odeszła załamana, mówiąc że już na pewno nie zobaczy biednego Pinokia. Pajac rozpoznał w niej Wróżkę i rozpłakał się. Ale nie czas było na łzy. Musiał zdobyć coś do jedzenia dla swojego, bardzo wycieńczonego tatusia. Od Świerszcza dowiedział się, że niedaleko mieszka gospodarz, który może mu ofiarować garnuszek mleka. Gdy przybył do gospodarstwa, jego właściciel Dżandżo zażądał solda za mleko. Ponieważ pajacyk nie miał pieniędzy zgodził się, że będzie kręcił kołowrotem. Za jego pomocą wyciągało się wodę ze studni do podlewania grządek. Gdy wyciągnie sto wiader, dostanie garnuszek mleka. Do tej pory pracę tą wykonywał osioł, ale dzisiaj właśnie umiera. Osłem okazał się być Knot, który na oczach Pinokia wyzionął ducha. Od tego dnia pajacyk codziennie wstawał o świcie i kręcił kołowrotem za garnuszek mleka. Oprócz tego nauczył się wyplatać kosze a wieczorami ćwiczył sie w pisaniu i czytaniu. Dzięki temu potrafił zapewnić utrzymanie sobie i swojemu stale niedomagającemu tatusiowi. Odłożył również trochę pieniędzy, za które mógł sobie kupić nowe ubranie. Któregoś dnia wybrał się do miasteczka, żeby to uczynić. Po drodze spotkał jednak ślimaka, który był kamerdynerem w domu Wróżki. Od niego dowiedział się, że leży ona w szpitalu i nie ma nawet na kawałek chleba. Pinokio bez wahania oddał mu swoje czterdzieści soldów i kazał zanieść jego kochanej mamusi. Postanowił również, że będzie pracował dłużej aby utrzymać i ją. Od tego momentu pracował do północy, wyplatając podwójną ilość koszyków. W nocy przyśniła mu się Wróżka. Powiedziała, że wybacza mu wszystkie jego złe uczynki i jest szczęśliwa widząc go takim. Gdy sen się skończył Pinokio obudził się i z radością spostrzegł, że nie jest już pajacem ale zwykłym chłopcem, takim jak wszyscy inni. Słomiana chatka zmieniła się też w mały ale wygodny domek. W drugim pokoju zastał Dżeppetta, rześkiego i wesołego. Wrócił on do snycerstwa i zamierzał właśnie wystrugać ramę. Powiedział on, że wszystkie cuda, których właśnie byli świadkami to zasługa Pinokia, ponieważ gdy chłopcy staja się grzeczni i ciężko pracują zyskują ogromną moc.

KONIEC

  2 comments for “Pinokio

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *