Dziady – część IV

dziady część IV

Streszczenie szczegółowe – Dziady część IV w formacie pdf, do ściągnięcia na dysk

W mieszkaniu Księdza greko-katolickiego kończy się właśnie wieczerza. Oprócz gospodarza biorą w niej udział także dzieci. Po posiłku wszyscy modlą się za dusze zmarłych, jest to bowiem dzień zaduszny. Modlitwę przerywa pojawienie się Pustelnika. Wystraszone dzieci biorą go za ducha, zjawę. Ale on mówi, że umarły jest tylko dla świata. Żyje, jest pustelnikiem, ale idzie tam gdzie wszyscy umarli. Może Ksiądz pokaże mu drogę. Ten nie chce jednak nikomu wskazywać drogi do śmierci. Pustelnikowi podoba się jego domek. Mówi, że można tu znaleźć i miłość i spokój. Daleko jest się od zawieruch świata. On także ma swój i także go zachwala. Ksiądz zaprasza go, aby ogrzał się przy kominie. Nie może znaleźć z nim wspólnego języka, gdyż Pustelnik mówi i śpiewa jakby w transie. Cały czas domaga się od Księdza wskazania drogi do śmierci. Ten zmienia taktykę i mówi, że dla niego droga ta jest bardzo długa. Tymczasem powinien się posilić aby jak najlepiej się do niej przygotować. Zostawia z nim dzieci i wychodzi. Dzieci zaczynają się naigrywać z jego wyglądu a on przypomina sobie pewną kobietę, wyglądającą jak on. Tylko raz się z niej zaśmiał, a później przyszło mu przywdziać taką samą suknię. Wraca Ksiądz przynosząc jadło i napitek. Zaprasza gościa do stołu. Ten nie jest jednak zainteresowany. Zaczyna śpiewać pieśni o nieszczęśliwej miłości. W pewnym momencie wyciąga nóż, mówiąc i myśląc o samobójstwie. Ksiądz napomina go, pytając się czy jest chrześcijaninem i zna ewangelię. Pustelnik zatrzymuje się w swoich zamiarach, mówiąc że jeszcze nie czas. Zaczyna wspominać i mówić o utraconej i niedoszłej miłości. O kochance, do której nigdy nie było mu dane się zbliżyć. W jego słowach słychać marzenia a zarazem szaleństwo. Ksiądz pyta się go czy od dawna już cierpi. Pustelnik odpowiada, że powiedzieć nie może, ale ma towarzysza. Został on na dworze. On może odpowiedzieć na takie pytanie. Ksiądz nie ma nic przeciwko temu aby go sprowadzić. Gdy Pustelnik wychodzi dzieci śmieją się z niego i pytają taty kim on jest. Ten odpowiada, że nieładnie jest sie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia. Może ich spotkać takie samo. To jest człowiek chory, któremu pomieszało się w głowie. Jakby na potwierdzenie tych słów ich gość wchodzi ciągnąc za sobą gałąź jedliny mówiąc, że to jego druh. Ksiądz bardzo zdziwiony odpowiada, że ta gałąź nie może być jego towarzyszem. Pustelnik na to, że jest to cyprys, świadek jego boleści. Gdy zawiedli go ludzie, zdradziła ukochana tylko on mu pozostał. Wie o nim wszystko. Ksiądz może go pytać o co chce. Dawno temu dostał małą sadzonkę od kochanej. Wyrosła z niej właśnie ta gałąź. Ksiądz mówi, że za cierpienia na ziemi Bóg wynagrodzi go w niebie. Może to będzie dla niego pocieszeniem. Pustelnik odpowiada, że to właśnie Bóg ich połączył i sprawił, że oddzielają ich źli ludzie. Jednak nie sprawi on żeby o niej zapomniał. Nie. Pamięta on i przeżywa męki. Skończy się to chyba dopiero na tamtym świecie. Pustelnik zaczął wspominać rozstanie ze swoją ukochana i to jak mówiła mu, że nie mogą być razem. Ksiądz przerywa mu i mówi, że na świecie są gorsze tragedie. Umierają dzieci, rodzice. Jemu samemu umarła niedawno żona. Pustelnik stwierdza, że nieżywą była ona już przed śmiercią. Gdy bowiem kobieta zostaje żoną, staję się umarłą dla świata. Musi wyrzec się wszystkich i zapomnieć o dawnym życiu. Ksiądz przerywa mu mówiąc, że jego luba przecież żyje. Pustelnik odpowiada, że są różne rodzaje śmierci. Jest taka, która zabiera młodą dziewczynę zatrzymując jej serce. Oczy tracą wtedy blask i żegnać się musi ze wszystkimi. Ale jest gorszy jej rodzaj. Dotyka od razu dwie osoby i jest długa i powolna. Jednak tylko Pustelnika nadzieje ona zabiera. Dla niego nieżywa jest już Maryla, choć wielu przekonywało go, że przecież żyje. Jest jeszcze trzeci rodzaj śmierci. Potępienie. Na nie właśnie skazany będzie Pustelnik za swoje grzechy. Ksiądz napomina go, że najbardziej grzeszy on przeciw sobie. Tylko gnuśnik sam składa siebie w grobie, nie czekając na wyroki Pana. Człowiek, ma służyć bliźnim. Taka jest jego rola na świecie. Pustelnik mówi, że to samo słyszał od niej, gdy się z nim żegnała. Wzniosłe słowa. Jak kazanie. Ale dla niego były one jak rzucanie grochem o ścianę. W życiu jest tak, że jakaś iskra może rozpalić duszę człowieka. Wtedy powstaje on wielki i staje się mędrcem. Czasem ten ogień jest zduszony i świeci tylko wewnątrz trawiąc wszystko. Ksiądz mówi mu na to, że nie tylko dla urody miłować musi swoją ukochaną. Jest coś jeszcze i powinien za tym podążać. Pustelnik zdziwiony i oburzony stwierdza, że musiał ich on kiedyś podsłuchać. Namalował on bowiem obrazek, na którym zawarł jej piękność. Gdy jednak pokazał go znajomym, ci stwierdzili, że jest to zwykła kobieta i naigrywali się z jego miłości. Zastanawia się, kto mógł go wydać. Ksiądz odpowiada, że nie trudno odgadnąć wszystko z jego zachowania i tego co mówi. Pustelnik po namyśle zgadza się z nim. Już jego matka, po tym jak pierwszy raz spotkał sie z oblubienicą, wiedziała co się dzieje. Ale nic na to poradzić nie może, że tak zapadła mu ona w serce. Patrzy ona na niego z obrazka i wisi nad nim jak orzeł nad swoją ofiarą. Nic na to poradzić nie może, że gdy stanie mu ona przed oczami zapomina o świecie i mówi do niej i jęczy. Pamięta! Podsłuchał go pewien świętojański robaczek. Mówił mu, że to nie jego wina że jest czuły a ona piękna. On świeci w ciemności tym sposobem sprowadzając na siebie zgubę. Wielu jego braci dopadły jaszczurki. I choć chciałby, żeby te iskry zgasły, to nie jest we władaniu sprawić aby tak się stało. Dzieci są zachwycone, mówiąc że to cud. Ksiądz jest jednak sceptyczny. Pustelnik woła jedno dziecko i mówi, żeby przyłożyło ucho do szpary. Tam kołata robaczek, dawniej lichwiarz, który prosi o paciorek. Dziecko przejęte potwierdza, że to prawda. Pustelnik pyta się czego żąda ta dusza. Udając jej głos odpowiada, że paciorka. Mówi, że znał się z tym dziadem. Nie miał on litości dla nikogo za życia, ale powinni wszyscy zmówić za niego pacierz. Ksiądz zaniepokojony mówi, że gość gada od rzeczy. Nikt tu nic nie mówi, choć dziecko potwierdza wszystko co mówi Pustelnik. Ksiądz daje mu wody prosząc, żeby obmył twarz. Może to go otrzeźwi. Przybyły robi to, ale upuszcza szklankę gdy zegar wybija dziesiątą a za oknem słychać pianie koguta. Na stole gaśnie świeca.

[metaslider id=1923]

Pustelnik mówi, że zostało dwie godziny i jest mu bardzo zimno. Ksiądz zdziwiony spogląda na świecę. Pustelnik nagle jakby się ocknął. Pyta gdzie jest i mówi, żeby gospodarz nie brał do serca tego co tu opowiadał. Jeszcze w młodości ograbił go skrzydlaty złoczyńca. Zabrał mu wszystko. Pozostała mu tylko niewinności szata. Ksiądz mówi, żeby przestał opowiadać głupoty. Pyta się dziecka, kto zgasił świecę. Nie otrzymuje jednak odpowiedzi. Pustelnik mówi mu, żeby nie starał się wytłumaczyć wszystkiego rozumem. Mówi też, że poznaje go, swojego ojca i ten dom. Na imię ma Gustaw. Ksiądz zmieszany ściska go. Nazywa go uczniem i synem. Pyta co się z nim stało. Niegdyś był ozdobą jego szkoły. Później przepadł i nikt nie wiedział co się z nim dzieje. Gustaw ze złością mówi, że to on go zgubił. Nauczył go czytać i zmienił ziemię w piekło. Ksiądz mówi, że kocha go jak syna i nigdy nie chciał jego zguby. Jego uczeń odpowiada, że dlatego właśnie wybacza mu. Nie może przyjąć jego gościny. Mało ma czasu nim druga świeca zgaśnie. Odwiedził wcześniej dom swojej matki. Popadł on w ruinę i nikt nie witał go tam jak dawniej. Tylko stary pies pozostał, ale na jego widok z radości zdechł. Wnętrze plądrowali złodzieje. Jednego z nich zgniótł, aż oczy na łeb mu wyszły. Później spotkał staruszkę, która wspominała, że dobrych tu miała panów. Pomarli jednak wszyscy a młody panicz nie wiadomo gdzie. Wspomina też chwile, które spędził tutaj. W domu i szkole księdza. Wspomina jak bawił się w okolicy. Jak wspólnie z innymi studentami udawali Polaków walczących z pogańskim półksiężycem i Niemcami. Wtedy właśnie ją zobaczył i wszystko się zmieniło. Ona od tej pory stała się dla niego wszystkim. Teraz był w miejscu, w którym ją poznał i opadło go wiele wspomnień. Tam, w altanie poznał ją i tam ją pożegnał. Teraz znalazł tam tylko listek, który był jego przyjacielem. Wypytywał go o nią z ciekawością. Jednak nie dowiedział się wiele. Dopiero gdy z ogrodu dotarł do pałacu zobaczył, że jego ukochana bierze właśnie ślub. Zazdrość tak wielka złapała go za serce, że padł. Myślał, że to koniec życia, a tylko odebrało mu rozum. Ksiądz żałuje go. Mówi jednak, że trzeba zgodzić się z wyrokami boskimi. Gustaw oburzony nie zgadza się z tym. Ze złością mówi o swojej lubej, nazywając ją puchem marnym. Zarzuca jej, że skusiło ją złoto i bogactwo. On za jeden jej uśmiech oddał by wszystko, byleby zaznać choć drobnej pieszczoty. Teraz jednak zemści się. Nie pozwoli, żeby pławiła się w tym zbytku. Dobywa nóż i mówi, że zaniesie go jako prezent ślubny. Zatrzymuje się jednak i mówi, że nie może jej zabić. Sumienie mu na to nie pozwała. Pójdzie tylko popatrzeć Stanie przed jej stołem i wbije w nią swój wzrok. Nie ruszy się, choć będą mu proponowali tańce i napitki. Będzie tak stał a ona zapamięta go na zawsze. Patrząc na nią z nienawiścią zatruje ją tym jadem … zaraz jednak myśli, że przecież była ona tak czuła. W lot odgadywała jego myśli, a on jej. I po co miałby iść, zatruwać teraz jej uroczystość. Przecież ona nigdy go nie mamiła, nigdy nic mu nie obiecywała. Niczemu nie jest winna. Przeklina zazdrość, która wsączyła jad w jego duszę. Pozostała mu tylko śmierć. Ale śmierć pustelnika nie jest taka jak innych ludzi. Nikt nie stoi przy jego łożu gdy kona. Nikt nie pójdzie za trumną i nikt nie będzie nosił żałoby. Gdyby tak mógł się ukazać swojej ukochanej we śnie, a ona choć na jeden dzień przywdziała żałobę. Ale nie! Całe życie nie żebrał o nic, nie będzie i po śmierci. Wyciąga ponownie sztylet i mówi, że godzina jego śmierci wybiła. Do Księdza, który wszedł ze służącymi mówi, że gdy spotka tą nadludzką istotę, jego ukochaną, niech powie, że nie umierał w żalu. Przeciwnie bawił się i był wesoły. Ksiądz dopada do niego i mówi, żeby się opamiętał i bał się Boga. Jednocześnie zegar wybija jedenastą, kur pieje po raz drugi i gaśnie druga świeca.

[metaslider id=2519]

Gustaw chowa sztylet. Ksiądz myśląc, że wbił on sobie sztylet zadając śmierć krzyczy i wzywa pomocy. Gustaw jednak stoi i mówi, że przecież nie upada. Ksiądz nic nie rozumie. Jego gość odpowiada, że minęła godzina miłości i rozpaczy. Teraz zaczęła się godzina przestrogi. Ksiądz orientuje się, że stoi przed nim trup. Gustaw mówi, że zaraz powie mu co go tu sprowadziła. Otóż były to modły jakie wraz z dziećmi odprawiał za dusze zmarłych. Pyta się go czy wierzy w piekło i czyściec. Ksiądz odpowiada, że wierzy we wszystko co nakazuje kościół. Zjawa pyta się go dlaczego zniósł on święto Dziadów, które obchodzili jego przodkowie. Ksiądz odpowiada, że jego zadaniem jest likwidowanie zabobonów i szerzenie wiary katolickiej. Gustaw radzi mu żeby przywrócił obrzęd Dziadów. Każda dusza bardziej sobie ceni ten obrzęd niż sztuczne i wymuszone uroczystości kościelne. Ksiądz twardo obstaje przy swoim, nazywając te obrzędy zabobonami i utrzymywaniem ludu w ciemnocie. To przez to opowiadają stale o zjawach i duchach. Gustaw z ironią pyta się go, czy według niego nie ma żadnych duchów? Czy nie ma duszy? Zwraca się i każe im podejść pod kantorek. Sam pyta się kantorka, ” Czego potrzebujesz, duchu?”. Z kantorka pada odpowiedź, że trzech paciorków. Ksiądz jest przerażony. Gustaw mówi mu, żeby się uspokoił. Łapie motyla i mówi mu, że to jest dusza. Wskazuje na inne latające owady i opowiada o każdym kim był za życia. Za nie, nie warto zmówić choćby jednego Zdrowaś Maryja. Warto jednak zmówić pacierz za uczniów księdza, którym on rozjaśnił umysły. Za nich powinien się modlić. Sam Gustaw po raz kolejny, w ciągu trzech godzin przecierpiał swoje życie po to, żeby mu to uświadomić. Teraz błąka się on pomiędzy niebem a piekłem, w zależności od tego co czuje i robi jego ukochana. Do niej bowiem Bóg przywiązał jego duszę. A dla tego, kto choć raz za życia był w niebie, po śmierci nie ma tam prostej drogi. Musi odcierpieć swoje. Zegar zaczyna bić, kur pieje trzeci raz a Gustaw znika.

DZIADY – CZĘŚĆ IV – KONIEC

<< Dziady – część II | Dziady – część III>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *