Pan Tadeusz – Księga II – Zamek

Poeta wyraża swoją tęsknotę za Litwą gdzie dawniej odbywały się wspaniałe polowania i zastanawia się, kiedy wszystkim uciekinierom będzie dane tam powrócić.

Wraz z porannymi promieniami słońca do życia zaczęło budzić się Soplicowo. Ciężko przyszło wstawać Tadeuszowi, ponieważ z wieczerzy wrócił bardzo niespokojny i długo nie mógł usnąć. Obudziło go dopiero wejście do stodoły księdza Robaka.

Tymczasem na dziedzińcu zaczęli zbierać się wszyscy i przygotowywać do polowania. Niedługo potem ruszyli prowadząc ze sobą stado psów. Były wśród nich również charty Kusy i Sokół, a ich panowie Asesor i Rejent zgodnie jechali obok siebie, choć spoglądali na siebie nieprzychylnie. Niedługo też na polu zauważono szaraka i rozpoczęła się za nim pogoń.

W tym samym czasie pod lasem ukazała się postać Hrabiego. Jak zwykle spóźnił się on  i nie zdążył na początek polowania. Teraz pędził przez pola wraz ze sługami, ale jak to było w jego zwyczaju w trakcie zainteresowało go coś innego. Uwagę jego przykuł zamek, który pierwszy raz zobaczył w porannym świetle. Hrabia często tak czynił, porzucając swoje dotychczasowe zajęcie i zamyślając się lub zachwycając czymś całkiem innym. Z tego powodu wielu nazywało go dziwakiem. Był jednak powszechnie szanowany, ponieważ wywodził się ze starego rodu i był bogaczem dobrym dla poddanych i sąsiadów. Teraz zmienił kierunek biegu i ruszył pod zamek. Tam wyjął szkicownik i zaczął rysować jego kontury. Spotkał tam starego Gerwazego, ostatniego z dworzan Horeszków, który dawniej słynął z wesołości, ale od bitwy, w której zginął dziedzic zamku zmienił się i nikt nie widział go więcej żartującego. Mieszkał on na zamku w jednej z izb, choć mógł wieść spokojne życie przy boku Hrabiego, ale nie chciał się rozstać z jego murami. Teraz, gdy zobaczył potomka ukochanego rodu, zdjął czapkę i ukłonił mu się, zapytując jednocześnie czy to prawda, że zamierza oddać zamek Soplicom i pogodzić się z nimi. Hrabia odparł, ze tak zamierza uczynić, ponieważ dość ma już procesowania się. Gerwazy nie mógł tego przyjąć do wiadomości. Zgoda z Soplicami!!! Nigdy to stać się nie może!. Powiódł Hrabiego do zamku, a przechodząc przez różne sale i komnaty rozpoczął swoją opowieść. Niegdyś zamek ten tętnił życiem. Wielu przybywało tu gości i wiele kielichów wina zostało wypite podczas wznoszonych toastów za króla, królową i Rzeczpospolitą. Tu też wydarzyła się tragedia, która zakończyła świetność rodu Horeszków, a z Sopliców uczyniła ich wrogów. Pan jego Stolnik miał córkę, jedyne dziecię. Wielu się do niej zjeżdżało szlachty i panów w zaloty. Między nimi był Jacek Soplica, zwany „Wojewodą” ponieważ rodziną Sopliców jakby dowodził i w czasie sejmików dysponował liczbą trzystu głosów. Często go Stolnik gościł w czasie tych zjazdów i tak go rozochocił, że postanowił on zostać jego zięciem. Pomiarkowano się jednak i szybko podano mu czarną polewkę, co znaczyło że nie może liczyć na taki związek. Działo się to w czasach kościuszkowskich. Stolnik czynnie popierał konstytucję 3 ? go maja i zbierał szlachtę aby wspomóc konfederatów, gdy którejś nocy zamek opasali Moskale. Choć obrońców było niewielu dzielnie bronili się przed atakującymi, tak że do rana wielu z nich leżało wokół zabitych. Rankiem Stolnik zadowolony wyszedł na ganek i wtedy padł strzał spod bramy. To Soplica wypalił i Pana w samą pierś trafił. Stał potem nieruchomo z uniesioną strzelbą i choć Gerwazy dwa razy do niego wystrzelił, nie trafił. Pan natomiast nie żył. Odtąd wierny sługa poprzysiągł zemstę i bezlitośnie ścigał i gnębił Sopliców. Jeden się tylko ostał, który od niego żadnej pamiątki nie dostał. Rodzony brat Jacka. Sędzią jest w powiecie i powszechnym otoczony szacunkiem. I Hrabia teraz chce oddać mu zamek?

[metaslider id=2519]

Hrabia zachwycony opowieścią Gerwazego postanowił zerwać wszystkie z Soplicą układy, czując się potomkiem sławnego rodu, choćby miało przyjść do pojedynku na pistolety lub szpady. Mówiąc dalej do siebie ruszył do wyjścia, gdzie wsiadł na konia i ruszył żwawo w stronę dworu. Ale gdy z naprzeciwka wyjechali myśliwi, szybko zapomniał o opowieści Gerwazego i skręcił w ich stronę. Lubił bowiem bardzo polowania.  Jednak nie dojechał do nich. Uwagę jego tym razem przykuł sad, w  którym wiele było drzew owocowych, a nie brakowało też różnego rodzaju warzyw. Wśród nich przechadzała się dziewczyna w bieliznę ubrana. Hrabia długo stał wpatrzony przy płocie, wyciągając wysoko szyję i podziwiając ten wspaniały widok. Z zapatrzenia wyrwał go ksiądz Robak, który zjawił się nagle i zapytał się go czy życzyłby sobie ogórków. Jednocześnie pogroził mu palcem i powiedział, że nie dla niego jest owoc tam się znajdujący.

Do dworu tymczasem wracali goście z polowania i gwar wzmagał się w nim z każdą chwilą. Podano śniadanie, które każdy spożywał gdzie mógł. Był to nowy zwyczaj, na który pozwalał Sędzia choć raczej niechętnie. Potem w dwóch różnych pokojach skupiły się różne grona. Starsi przy stoliku prowadzili dyskusje na tematy gospodarcze i polityczne. W drugiej izbie młodzież rozprawiała o łowach. Było dość cicho ponieważ Asesor i Rejent siedzieli naprzeciw mrukliwi. Już prawie spór ich rozstrzygnąć się miał, charty ich bowiem były tuż za zającem, który jednak wpadł w chłopskie zagony nie zżętej jarzyny i sędzia pościg wstrzymał. Nie wiadomo czy szarak został złapany a jeżeli tak to czy uczynił to Kusy czy Sokół. Stąd ich zdenerwowanie i milczące usposobienie.

Tadeusz w tym czasie rozmawiał z Telimeną, od której dowiedział się, że tak naprawdę nie wiadomo czy są spokrewnieni. Sędzia nazywał ją siostrą a ona go bratem, ale to dlatego że kiedyś nazwali ich tak jego rodzice, a później ona bawiąc długo w stolicy oddała mu znaczne przysługi. Rozmówcy powiedzieli sobie również wiele innych rzeczy.

[metaslider id=1923]

W pokoju natomiast Rejent przerwał milczenie i stwierdził, że od razu mówił iż polowanie się nie uda. Za dużo jeszcze zbóż na polach i innych jest roślin. Wiedział to dobrze Hrabia, który dobrze zna się na łowach i dlatego nie przybył. Poza tym polowania tutaj prowadzone są w barbarzyńskim stylu, bez żadnych przepisów i już nawet Moskale są pod tym względem bardziej cywilizowani. Potwierdziła to Telimena, która usłyszała dyskusję mówiąc że dobrze zna ten kraj, ponieważ wiele czasu spędziła w Petersburgu. Opowiedziała też anegdotę o chartach i jej piesku, z której śmiał się nawet sam Car. Wywołała ona również śmiech wśród zgromadzonych, którzy po jej wysłuchaniu znowu oddali się gwarnym rozmowom i każdy zajął się swoimi zabawami. Telimena i Tadeusz, znów pozostawieni sobie zajęli się cichą pogawędką, a że gwar był duży zbliżyli do siebie bardzo usta swoje. Rozdzieliła ich nagle mucha a później packa, którą spuścił na nią Wojski. Znal się on najlepiej na muchach i dowodził, że istnieje ich specjalna odmiana, zwana szlachecką. Są one większe i pełnią taką rolę jak matki w ulu. Ich wybicie doprowadzi do wyginięcia tego gatunku. Nie dawali mu wiary inni i nie popierali jego teorii, ale on trwał przy niej uparcie. Teraz zapędził się właśnie za jedną z takich much, która uciekła przed nim pomiędzy Telimenę a Tadeusza. Gdy uderzył packą ich głowy odskoczyły szybko. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, ponieważ w izbie gwar stał się wielki. Asesor z Rejentem od nowa toczyli spór swój o charty i doszło już prawie do użycia pięści. Bójce zapobiegł kwestarz Robak łapiąc obu za kołnierz, zderzając głowami a później odrzucając w dwa kąty pokoju. Wtrącił się także w ten spór Wojski, który nie takich dawniej widział myśliwych i inaczej oni rozstrzygali spory. Nie strzępili języków tylko obierali sędziów i stawiali zakłady. Tak też powinni postąpić Asesor z Rejentem. Rywale zgodzili się na to ochoczo czyniąc zakład a Sędzia uproszony przez Wojskiego zgodził się na to że nie przerwie gonitwy nawet na chłopskich polach.

Znudziły Telimenę te przedłużające się swary więc zaproponowała wyprawę na rydze i biorąc koszyk ruszyła do lasu. Podążył za nią Tadeusz a Sędzia podchwycił pomysł i oświadczył, ze kto największego rydza znajdzie ten przy obiedzie będzie mógł wybrać sobie miejsce przy najpiękniejszej pannie lub najprzystojniejszym panu.

KONIEC KSIĘGI II

<<Pan Tadeusz – Księga I – Gospodarstwo | Pan Tadeusz – Księga III – Umizgi>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *